Tablica ogłoszeń

1. Szablon zrobiła Tsuki, za co jej bardzo dziękuję ;3
2. Bardzo ładnie proszę nie nominować mnie do zabaw pokroju Liebster Award. Bardzo mnie one cieszą, ale jestem zbyt leniwa, żeby to wszystko wypełniać.
3. Wszelkie reklamy proszę dodawać do zakładki SPAM.
4. Notki będą się pojawiały co niedzielę.

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 10. - Co ten alkohol robi z ludźmi...?

Tak, tytuł cokolwiek dziwny i powinniście go odebrać tak, jakby mówiła go babcia z dezaprobatą w głosie xDD W trakcie rozdziału zrozumiecie, o co chodzi xD
W ogóle, ostatnio ZNOWU mam ochotę obejrzeć/przeczytać FMA... I chyba to zrobię... xd
No ale mniejsza... Miłego czytania ^^

~*~

„Nie musimy składać sobie żadnych obietnic
I tak, nawet dziś, moglibyśmy poznać własną przyszłość”
SCANDAL „Shunkan Sentimental” (FMA:B ending 4.)

            Roy i Riza wczesnym rankiem wyjechali z Xing – nie mieli tyle wolnego czasu, co Ed i reszta, obowiązki wzywały. I tak mieli szczęście, że mogli zostać na te trzy dni i pójść na ślub Linga jako reprezentanci Amestris (Gramman nie miał czasu pójść, a jako że Roy był w bardzo dobrych stosunkach z cesarzem, postanowił zrobić z niego reprezentanta kraju).
            Kiedy Ed się obudził, zdał sobie sprawę, że został w domu sam z Winry – uwolnił się od wkurzającego pułkownika na kolejne piękne dni! Nie będzie musiał oglądać jego wkurzającej mordy – toż to nieocenione szczęście! I oczywiście będzie świętował w bibliotece; jakżeby inaczej….

            Jean spędzał kolejny dzień z Michelle. Nie mógł powiedzieć, że ich stosunki w jakiś sposób się ociepliły, ale przynajmniej przestała zabijać go wzrokiem, także jakiś postęp był mimo wszystko.
            Dodatkowo codziennie chodził z nią na jej treningi – w jakiś sposób balet przestał być dla niego takim nudnym zajęciem. Kiedy zobaczył, jak Elle i jej koleżanki ciężko ćwiczą, pomyślał, że są naprawdę niesamowite.
- Ile już się tym zajmujesz? – zapytał, kiedy wracali.
- Baletem? Jeśli liczyć moje pierwsze kroki, to dwadzieścia trzy lata – stwierdziła po namyśle, a Jean wytrzeszczył oczy. – Co? – burknęła.
- To by oznaczało, że jesteś ode mnie młodsza, nie? – wyszczerzył się.
- A co to ma do rzeczy? – zdziwiła się.
- Nic, nic – odparł Havoc.
- To może mi powiesz, ile ty właściwie masz lat? – uniosła brwi.
- Trzydzieści dwa – odpowiedział.
- Stary jesteś… - stwierdziła kobieta, uśmiechając się trochę z wyższością, a jemu od razu zrzedła mina.
- Ach tak? A ile, przepraszam, ty masz lat?
- Kobiet się o wiek nie pyta – odparła.
- No ale skoro jestem taki stary, to może chociaż pochwalisz się, jaka to jesteś młoda? – uśmiechnął się pewnie.
- Powiem tylko, że wciąż dwadzieścia – podpowiedziała.
- Naprawdę dużo mi to daje – sarknął Jean, a ona spojrzała na niego z satysfakcją.

            Ed wyszedł z biblioteki cesarskiej późnym wieczorem, bez Ala, który wyszedł wcześniej, bo musiał komuś pomóc, więc wracał do domu sam. Przechadzał się między straganami, ze znudzeniem rozglądając się na boki – a nuż zauważy coś ciekawego.
            Wszyscy krzyczeli, zachęcali do sprawdzenia, co mają do zaoferowania, ale do Eda jakoś to nie przemawiało. Dopóki jakiś mężczyzna nie zawołał:
- Ej, ty! Panie z Amestris! – krzyknął, więc się obrócił. To jasne, że był raczej jednym z niewielu Amestryczyków tutaj. Rozpoznawalnych Amestryjczyków, warto dodać. Rozejrzał się jeszcze na boki, by sprawdzić, czy mężczyzna mówi na pewno do niego, po czym wskazał palcem swoją twarz. – Tak, pan! – skinął głową, więc Ed podszedł do niego.
- O co chodzi? – zapytał, rozglądając się po jego straganie. Miał tam przeróżne trunki.
- Nie chciałby pan spróbować oryginalnej nalewki z Xing? – zaproponował.
- Nie, dziękuję – odparł od razu blondyn i już chciał iść, ale sprzedawca go zatrzymał.
- No niech pan spróbuje! Naprawdę, lepszej nalewki w życiu pan nie próbował! – zapewniał. Ed westchnął ciężko. W sumie, co mu szkodzi?
- Ile za spróbowanie? – uniósł brwi.
- Gratis – odpowiedział mężczyzna i podał mu niewielkie naczynko z alkoholem. Blondyn wypił to jednym łykiem i jakoś tak obraz mu się trochę zamazał…
- O kurde, pyszne to, panie! – pochwalił trunek. – Biorę dwie takie! – zadeklarował, co oczywiście ucieszyło sprzedawcę. Ed zapłacił i wziął pakunek. Napił się jeszcze parę łyków, po czym ruszył w stronę domu chwiejnym krokiem, podśpiewując sobie wesoło pod nosem. No bo przecież życie jest taaaaakie piękne!
            Wpadł do domu z wielkim wyszczerzem na mordzie i niechlujnie zdejmując buty, wszedł dalej.
- Winry, kochanie, wróciłem! – krzyknął na cały głos. Niemal od razu pojawiła się blondynka, która patrzyła na niego jak na wariata albo kosmitę.
- Kochanie? – uniosła brwi. – Gorzej ci?
- Ależ nie – pokręcił głową. – Czuję się wręcz wspaniale! – zapewnił z wesołą miną. – Chodź no się przytul!
- Słucham?! – wytrzeszczyła oczy, po czym zwinnie odsunęła się od Eda, kiedy ten próbował ją objąć. Potem jeszcze raz i znowu. W końcu zaczęła przed nim uciekać.
- Dlaczego przede mną uciekasz? – zapytał płaczliwie blondyn, biegnąc za nią.
- Bo mnie gonisz! – pisnęła i szybko otworzyła pierwsze drzwi na piętrze. Niestety Ed był szybszy od niej i wepchał się do pokoju, nim zdążyła się zamknąć.
            I w ten właśnie sposób znaleźli się w sypialni chłopaka. Patrzyli na siebie w ciszy – Winry była zła, a Ed przeszczęśliwy. Po chwili blondyn znów spróbował się do niej przytulić, ale został automatycznie zdzielony.
- Można wiedzieć, co w ciebie wstąpiło? Zachowujesz się jak… jak pan Roy! – stwierdziła, a chłopak się wzdrygnął i spojrzał na nią z miną zbitego szczeniaka. – Dobra, cofam to. Jak kretyn – westchnęła, kiedy zobaczyła, że Ed znowu się uśmiechnął. Ta obelga była do przyjęcia. – A teraz mów. Co ci się stało – nakazała surowym tonem.
- Niiiic – odparł i znów przybliżył się do Winry. Wtedy to poczuła. Alkohol!
- Upiłeś się! – powiedziała. – Zwariowałeś?!
- Ale ten pan powiedział, że to jest pyszne i było, to kupiłem… - wyjaśnił, w dalszym ciągu klejąc się do blondynki. Ta, jako że zrozumiała, o co chodzi, już się mu nie wyrywała. W sumie, to było całkiem przyjemne. – Zrobiłem źle?
- Nie – westchnęła. – Ale teraz, jak grzeczny chłopiec, idź spać – rozkazała.
- Tak jest! – zasalutował. Jednak nie zrobił dokładnie tego, czego spodziewała się Winry. A ściślej rzecz biorąc – złapał ją w nadgarstku i najpierw pocałował, a potem skierował na łóżko. Dziewczyna nie mogła nic zrobić z tego zdziwienia. Nie wiedziała, jak na to zareagować – no bo Ed ją właśnie całował! I widocznie miał zamiar zajść dalej: zjechał ustami na jej policzek, później szyję, obojczyk, aż w końcu… opadł bezwiednie na jej ciało, zasypiając nagle. Winry dalej leżała sztywno pod nim – przygwoździł ją do łóżka swoim ciałem, a był dość ciężki. W każdym razie, na tyle, by nie pozwolić jej uciec. Nie miała innego wyjścia, jak po prostu spać razem z nim.

* * *

            Alphonse wszedł do tymczasowego domu brata z zamiarem obudzenia go. Była już dziesiąta, a ten dalej sobie chrapał w łóżku – pewnie zapomniał, że się umówili. Zdziwił się, gdy zobaczył, że drzwi nie są zamknięte na klucz, ale wszedł dalej. W środku było strasznie cicho, czyli Winry też spała. Jednak jej budzić nie będzie – pewnie pierwszy raz od dłuższego czasu ma trochę wolnego, niech korzysta.
            Wszedł do pokoju Eda i osłupiał. Nie bardzo wiedział, jak zareagować na widok brata i przyjaciółki w jednym łóżku. Jeszcze parę dni temu nie chciał słyszeć o tym, że niby kocha Winry, a teraz co? Al po prostu nie miał pojęcia, co o tym myśleć. Zbyt duży szok.
            I właśnie dlatego po cichu wycofał się z pokoju i wrócił do siebie, cały czas myśląc o... no tym, co mogli robić w nocy. Miał nadzieję, że oni nie… Zaczerwienił się na samą myśl o tym. Ale nie – przecież Ed nie jest głupi (dobra, czasami jest, ale bez przesady…).
- Zapomniałeś czegoś? – zapytała May, wychylając głowę z łazienki. Ale kiedy nie dostała odpowiedzi, wyszła mu naprzeciw. – Coś się stało? – zadała kolejne pytanie.
- Ed i Winry… - zaczął, po czym zamilkł. Na jego twarz znów wstąpił rumieniec.
- Co z nimi? – dziewczyna ściągnęła brwi. Al opowiedział jej wszystko, co widział, a ona uśmiechnęła się złośliwie. – Hoho, szybki jest…
- Myślisz, że oni na serio…? – jęknął depresyjnie blondyn.
- No a co! Jak myślisz, co kobieta i mężczyzna mogą robić w jednym łóżku? – spytała, jakby to była oczywista oczywistość.
- Eeee… No nie wiem… Może spać? – uniósł brwi.
- Taa, jasne – sarknęła i wróciła do łazienki. W końcu była jeszcze w piżamie, więc wypadałoby się w końcu ubrać.

           Ed powoli otwierał oczy. Od razu poczuł okropny ból głowy. Przez dobrą chwilę nie mógł przypomnieć sobie, co się wczoraj stało i w sumie, pamiętał tylko urywki. Dopiero potem zauważył, że Winry śpi obok niego, co zdziwiło go tak bardzo, że spadł z łóżka. A trzask z kolei obudził dziewczynę. Przetarła ona oczy, próbując ustalić, co się aktualnie dzieje. Kiedy tylko zobaczyła blondyna, jej twarz pokryła się ogromnym, szkarłatnym rumieńcem. Przypomniała sobie, co się działo wczoraj i nie miała pomysłu na to, jak z nim teraz normalnie rozmawiać. No bo on ją… i tego… chciał potem też…! To było żenujące!
- W-Winry… - zaczął Ed. – Co ty tu robisz? Po co do mnie przyszłaś? – zapytał, a dziewczyna oniemiała.
- JA do ciebie przyszłam?! – zbulwersowała się.
- A co, sam cię tu przyniosłem?! – odparł zdezorientowany.
- Nie pamiętasz, idioto?! – warknęła.
- Czego niby? – nie rozumiał. Winry spojrzała na niego z niedowierzaniem. On naprawdę wszystko zapomniał…
- Nieważne – burknęła zła i zeszła z łóżka, a kiedy chciała wyjść z pokoju, Ed chwycił ją za ramię.
- Powiesz mi, o co chodzi? – zapytał, wpatrując się w nią uporczywie.
- Przypomnij sobie – warknęła i wyszła, wyrywając mu się z uścisku. A on oczywiście dalej nie ogarniał, co takiego się stało.

            Po jakichś trzydziestu minutach oboje siedzieli w kuchni i jedli w ciszy przygotowane przez siebie śniadanie. Blondynka nie uraczyła chłopaka nawet spojrzeniem, a ten nie wiedział, co takiego zrobił, że zasłużył sobie na takie traktowanie ze strony przyjaciółki. Pierwszy raz od dwudziestu lat była na niego tak śmiertelnie obrażona, a on nie wiedział, czemu!
- Winry… - zaczął niepewnie, ale ona dalej uparcie wpatrywała się w gazetę zapełnioną znakami, których i tak nie rozumiała. Najwyraźniej nie miała zamiaru się do niego odzywać. Już chciał coś dodać, kiedy rozległo się pukanie, a zaraz potem do domu weszli Al i May. Jego młodszy brat wydawał się być trochę skrępowany, natomiast jego dziewczyna wręcz przeciwnie – rzucała Edowi wymowne spojrzenia i uśmieszki, przez które dostawał gęsiej skórki.
- Witam, szanowanego szwagra – przywitała się z ironią. – Oraz moją szwagierkę – zwróciła się do Winry, już normalnym tonem, a ona wytrzeszczyła oczy.
- Yo – odezwał się Al. – Przyszedłem porozmawiać – powiedział do brata.
- To chyba nie najlepsza pora… - jęknął. – Widzę, że to dość poważne, więc…
- …Więc pogadamy teraz – młodszy Elric usiadł naprzeciw brata. Z kolei May porwała Winry i wyszły na zewnątrz.
- No to o co chodzi? – westchnął, popijając łyk z kubka herbaty.
- Zapytam wprost: spałeś z Winry? – automatycznie cały napój znalazł się na podłodze, a Ed starał się nie umrzeć przez uduszenie.
- Czy co robiłem z Winry?! – krzyknął.
- Nie pluj na mnie – jęknął Al, wycierając swoją twarz.
- To nie wygaduj takich bzdur! – znowu się wydarł. – Niby ja miałbym z nią spać?! Pogięło cię do końca?! Skąd ci to w ogóle do głowy wlazło?
- Rano przyszedłem, żeby cię obudzić i zobaczyłem was w jednym łóżku – odparł spokojnie. – Sam sobie dopowiedz, co pomyślałem.
- Ale kiedy ja sam nie mam pojęcia, jak to się stało!
- Jak to: nie masz pojęcia, jak to się stało? – Al spojrzał na niego z depresją.
- No po prostu. Pamiętam tylko, że wracałem do domu, a potem… A potem obudziłem się koło Winry… - stwierdził, a jego brat plasnął się w czoło. Gorszej sytuacji już chyba nie mógł stworzyć.
- A myślałem, że nie jesteś idiotą…
- Coś ty powiedział?!

            Tymczasem Winry i May siedziały sobie w jakiejś restauracji. Blondynka opowiadała koleżance o wszystkim, co zdarzyło się poprzedniej nocy. I bynajmniej, nie cieszyła się z tego – była wręcz wściekła na Eda za to, że o wszystkim zapomniał. Najpierw ją całuje i zachowuje się, jakby był nie wiadomo, kim, a potem mówi jej, że nic nie pamięta! On naprawdę jest WIELKIM idiotą.
- Hmm~ Czyli tak to było… - powiedziała May, po wysłuchaniu całej tej historii. – No trudno się z tobą nie zgodzić, ale z drugiej strony… Nie oznacza to, że on cię po prostu kocha? – uniosła brwi. Nie miała zamiaru bronić Eda; raczej się z niego wyśmiewać i robić mu na złość, ale tyle pomóc mogła. – No bo wiesz, ludzie pijani zawsze mówią to, co mają na myśli, nie? Ewentualnie robią, jak Ed. Rozumiem, że jest wściekła – na twoim miejscu też bym była, ale powinnaś się też trochę cieszyć, nie? – uniosła brwi.
- Tak, ale mimo wszystko… - burknęła. – Mam ochotę wyzwać go od największych debili i idiotów świata – warknęła.
- No to tak zrób – dziewczyna się uśmiechnęła. – Ale koniecznie mnie wtedy zawołaj, chcę widzieć jego uroczo zdezorientowaną minkę – dodała. Już się nie mogła doczekać tej ich rozmowy.
- Uwielbiasz go denerwować, co? – zaśmiała się Winry.
- Oczywiście! To zabawne – skinęła głową wesoło. – No więc co zrobisz?
- Jak do jutra nic z tym nie zrobi to mu powiem – westchnęła. – A jak przyjdzie do mnie, to najpierw go zwyzywam, a potem… nie wiem, zależnie od tego, co powie – dodała. 

~*~

No więc tak: pierwotnie rozdział ten miał być dłuższy. O wieeele dłuższy... I dlatego go skróciłam ♥ Wiem, że mnie kochacie ^^
W następnej notce będzie kontynuacja tego wspaniałego dla Eda dnia xd
Ach, i na koniec art:
Gdyby nie głupia reakcja Eda, ten poranek mógłby być całkiem przyjemny, prawda? xd

5 komentarzy:

  1. Widzę ten tekst od cb, żeby tytuł traktować jakby mówiła go babcia i co widzę? Babcię Saska! Tą, która dała mu Quo Vadis... ;-; Z resztą jest to teraz moja lektura... I Ogniem i Mieczem. I Krzyżacy. Romeo i Julia, Pan Wołodyjowski, Biblia i wiele, wiele innych starożytnych książek... T^T

    Nie no, ciekawe, ciekawe... Zawsze się zastanawiałam, co Edzio zrobi pod wpływem alkoholu i teraz mam odpowiedź. XD Do tego wchodzę na stronę główną bloggera, aby zobaczyć czy ktoś coś dodał. I ty dodałaś, a przy tym widzę EDA I WINRY TULĄCYCH SIĘ DO SIEBIE I ŚPIĄCYCH W ŁÓŻKU! I sb myślę: Czy Ushio napisała hentaia? O.o. Ale stwierdziłam, że to niewykonalne i zamknęłam temat. XD

    W ogóle, Ed to debil... Boże, wszyscy to wiedzą, niech się zmieni...
    Ale akcja po wruceniu do domu epicka!
    " - Dlaczego przede mną uciekasz? – zapytał płaczliwie blondyn, biegnąc za nią.
    - Bo mnie gonisz!"- haha :D Boskie!

    Czekam na jakąś scenę dręczenia Edwarda... BUACHACHACHACHA!

    Pozdrawiam xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz za takie skojarzenia xD Nie pomyślałam o kochanej babuni Uchiha xD

      Ja i hentai? Niee, to zjawisko nie występuje w przyrodzie xD Chociaż nie mówię, że Ed i Winry nie... ekhem... zrobią TEGO kiedyś xD

      Spokojnie, dręczeniem Eda zajmie się bardzo chętnie May :3 Taka kochająca bratowa to skarb normalnie ♥ xD

      Pozdrawiam ^^

      Usuń
    2. Dobra, postarałam się i znalazłam kilka art'ów i gify:

      http://1.bp.blogspot.com/-ZcRtp0bFmnc/UknLAbfRByI/AAAAAAAAAJY/3FnpO2n0Ttc/s1600/20.jpg

      http://1.bp.blogspot.com/-tZBFRk9v2Mg/UknNi7cjwjI/AAAAAAAAAMM/f8nE2DYxID8/s1600/7.gifv

      Usuń
  2. Hey:D
    Bardzo ciekawa notka, świetnie zrobiłaś całą tą sytuację z Edem w roli kochającego pijanego głupka z sklerozą wybiórczą:D
    hmmm..dręczenie Eda tego nie można przegapić xxD
    Czekam na next:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się spodobało ^^
      ...A to wszystko przez jeden art... xD

      Usuń