Tak, tytuł cokolwiek dziwny i powinniście go odebrać tak, jakby mówiła go babcia z dezaprobatą w głosie xDD W trakcie rozdziału zrozumiecie, o co chodzi xD
W ogóle, ostatnio ZNOWU mam ochotę obejrzeć/przeczytać FMA... I chyba to zrobię... xd
No ale mniejsza... Miłego czytania ^^
~*~
„Nie musimy składać sobie żadnych obietnic
I tak, nawet dziś, moglibyśmy poznać własną przyszłość”
I tak, nawet dziś, moglibyśmy poznać własną przyszłość”
SCANDAL „Shunkan Sentimental” (FMA:B ending 4.)
Roy i Riza wczesnym rankiem
wyjechali z Xing – nie mieli tyle wolnego czasu, co Ed i reszta, obowiązki
wzywały. I tak mieli szczęście, że mogli zostać na te trzy dni i pójść na ślub
Linga jako reprezentanci Amestris (Gramman nie miał czasu pójść, a jako że Roy
był w bardzo dobrych stosunkach z cesarzem, postanowił zrobić z niego
reprezentanta kraju).
Kiedy Ed się obudził, zdał sobie
sprawę, że został w domu sam z Winry – uwolnił się od wkurzającego pułkownika
na kolejne piękne dni! Nie będzie musiał oglądać jego wkurzającej mordy – toż
to nieocenione szczęście! I oczywiście będzie świętował w bibliotece; jakżeby
inaczej….
Jean spędzał kolejny dzień z
Michelle. Nie mógł powiedzieć, że ich stosunki w jakiś sposób się ociepliły,
ale przynajmniej przestała zabijać go wzrokiem, także jakiś postęp był mimo
wszystko.
Dodatkowo codziennie chodził z nią
na jej treningi – w jakiś sposób balet przestał być dla niego takim nudnym
zajęciem. Kiedy zobaczył, jak Elle i jej koleżanki ciężko ćwiczą, pomyślał, że
są naprawdę niesamowite.
-
Ile już się tym zajmujesz? – zapytał, kiedy wracali.
-
Baletem? Jeśli liczyć moje pierwsze kroki, to dwadzieścia trzy lata –
stwierdziła po namyśle, a Jean wytrzeszczył oczy. – Co? – burknęła.
- To
by oznaczało, że jesteś ode mnie młodsza, nie? – wyszczerzył się.
- A
co to ma do rzeczy? – zdziwiła się.
-
Nic, nic – odparł Havoc.
- To
może mi powiesz, ile ty właściwie masz lat? – uniosła brwi.
-
Trzydzieści dwa – odpowiedział.
-
Stary jesteś… - stwierdziła kobieta, uśmiechając się trochę z wyższością, a
jemu od razu zrzedła mina.
-
Ach tak? A ile, przepraszam, ty masz lat?
-
Kobiet się o wiek nie pyta – odparła.
- No
ale skoro jestem taki stary, to może chociaż pochwalisz się, jaka to jesteś
młoda? – uśmiechnął się pewnie.
-
Powiem tylko, że wciąż dwadzieścia – podpowiedziała.
-
Naprawdę dużo mi to daje – sarknął Jean, a ona spojrzała na niego z
satysfakcją.
Ed wyszedł z biblioteki cesarskiej późnym
wieczorem, bez Ala, który wyszedł wcześniej, bo musiał komuś pomóc, więc wracał
do domu sam. Przechadzał się między straganami, ze znudzeniem rozglądając się
na boki – a nuż zauważy coś ciekawego.
Wszyscy krzyczeli, zachęcali do
sprawdzenia, co mają do zaoferowania, ale do Eda jakoś to nie przemawiało.
Dopóki jakiś mężczyzna nie zawołał:
-
Ej, ty! Panie z Amestris! – krzyknął, więc się obrócił. To jasne, że był raczej
jednym z niewielu Amestryczyków tutaj. Rozpoznawalnych Amestryjczyków, warto
dodać. Rozejrzał się jeszcze na boki, by sprawdzić, czy mężczyzna mówi na pewno
do niego, po czym wskazał palcem swoją twarz. – Tak, pan! – skinął głową, więc
Ed podszedł do niego.
- O
co chodzi? – zapytał, rozglądając się po jego straganie. Miał tam przeróżne
trunki.
-
Nie chciałby pan spróbować oryginalnej nalewki z Xing? – zaproponował.
-
Nie, dziękuję – odparł od razu blondyn i już chciał iść, ale sprzedawca go
zatrzymał.
- No
niech pan spróbuje! Naprawdę, lepszej nalewki w życiu pan nie próbował! –
zapewniał. Ed westchnął ciężko. W sumie, co mu szkodzi?
-
Ile za spróbowanie? – uniósł brwi.
-
Gratis – odpowiedział mężczyzna i podał mu niewielkie naczynko z alkoholem.
Blondyn wypił to jednym łykiem i jakoś tak obraz mu się trochę zamazał…
- O
kurde, pyszne to, panie! – pochwalił trunek. – Biorę dwie takie! –
zadeklarował, co oczywiście ucieszyło sprzedawcę. Ed zapłacił i wziął pakunek.
Napił się jeszcze parę łyków, po czym ruszył w stronę domu chwiejnym krokiem,
podśpiewując sobie wesoło pod nosem. No bo przecież życie jest taaaaakie
piękne!
Wpadł do domu z wielkim wyszczerzem
na mordzie i niechlujnie zdejmując buty, wszedł dalej.
-
Winry, kochanie, wróciłem! – krzyknął na cały głos. Niemal od razu pojawiła się
blondynka, która patrzyła na niego jak na wariata albo kosmitę.
-
Kochanie? – uniosła brwi. – Gorzej ci?
-
Ależ nie – pokręcił głową. – Czuję się wręcz wspaniale! – zapewnił z wesołą
miną. – Chodź no się przytul!
-
Słucham?! – wytrzeszczyła oczy, po czym zwinnie odsunęła się od Eda, kiedy ten
próbował ją objąć. Potem jeszcze raz i znowu. W końcu zaczęła przed nim
uciekać.
-
Dlaczego przede mną uciekasz? – zapytał płaczliwie blondyn, biegnąc za nią.
- Bo
mnie gonisz! – pisnęła i szybko otworzyła pierwsze drzwi na piętrze. Niestety
Ed był szybszy od niej i wepchał się do pokoju, nim zdążyła się zamknąć.
I w ten właśnie sposób znaleźli się
w sypialni chłopaka. Patrzyli na siebie w ciszy – Winry była zła, a Ed
przeszczęśliwy. Po chwili blondyn znów spróbował się do niej przytulić, ale
został automatycznie zdzielony.
-
Można wiedzieć, co w ciebie wstąpiło? Zachowujesz się jak… jak pan Roy! –
stwierdziła, a chłopak się wzdrygnął i spojrzał na nią z miną zbitego
szczeniaka. – Dobra, cofam to. Jak kretyn – westchnęła, kiedy zobaczyła, że Ed
znowu się uśmiechnął. Ta obelga była do przyjęcia. – A teraz mów. Co ci się
stało – nakazała surowym tonem.
-
Niiiic – odparł i znów przybliżył się do Winry. Wtedy to poczuła. Alkohol!
-
Upiłeś się! – powiedziała. – Zwariowałeś?!
-
Ale ten pan powiedział, że to jest pyszne i było, to kupiłem… - wyjaśnił, w
dalszym ciągu klejąc się do blondynki. Ta, jako że zrozumiała, o co chodzi, już
się mu nie wyrywała. W sumie, to było całkiem przyjemne. – Zrobiłem źle?
-
Nie – westchnęła. – Ale teraz, jak grzeczny chłopiec, idź spać – rozkazała.
-
Tak jest! – zasalutował. Jednak nie zrobił dokładnie tego, czego spodziewała
się Winry. A ściślej rzecz biorąc – złapał ją w nadgarstku i najpierw
pocałował, a potem skierował na łóżko. Dziewczyna nie mogła nic zrobić z tego
zdziwienia. Nie wiedziała, jak na to zareagować – no bo Ed ją właśnie całował!
I widocznie miał zamiar zajść dalej: zjechał ustami na jej policzek, później
szyję, obojczyk, aż w końcu… opadł bezwiednie na jej ciało, zasypiając nagle.
Winry dalej leżała sztywno pod nim – przygwoździł ją do łóżka swoim ciałem, a
był dość ciężki. W każdym razie, na tyle, by nie pozwolić jej uciec. Nie miała
innego wyjścia, jak po prostu spać razem z nim.
* * *
Alphonse wszedł do tymczasowego domu
brata z zamiarem obudzenia go. Była już dziesiąta, a ten dalej sobie chrapał w
łóżku – pewnie zapomniał, że się umówili. Zdziwił się, gdy zobaczył, że drzwi
nie są zamknięte na klucz, ale wszedł dalej. W środku było strasznie cicho,
czyli Winry też spała. Jednak jej budzić nie będzie – pewnie pierwszy raz od
dłuższego czasu ma trochę wolnego, niech korzysta.
Wszedł do pokoju Eda i osłupiał. Nie
bardzo wiedział, jak zareagować na widok brata i przyjaciółki w jednym łóżku.
Jeszcze parę dni temu nie chciał słyszeć o tym, że niby kocha Winry, a teraz
co? Al po prostu nie miał pojęcia, co o tym myśleć. Zbyt duży szok.
I właśnie dlatego po cichu wycofał
się z pokoju i wrócił do siebie, cały czas myśląc o... no tym, co mogli robić w
nocy. Miał nadzieję, że oni nie… Zaczerwienił się na samą myśl o tym. Ale nie –
przecież Ed nie jest głupi (dobra, czasami jest, ale bez przesady…).
-
Zapomniałeś czegoś? – zapytała May, wychylając głowę z łazienki. Ale kiedy nie
dostała odpowiedzi, wyszła mu naprzeciw. – Coś się stało? – zadała kolejne
pytanie.
- Ed
i Winry… - zaczął, po czym zamilkł. Na jego twarz znów wstąpił rumieniec.
- Co
z nimi? – dziewczyna ściągnęła brwi. Al opowiedział jej wszystko, co widział, a
ona uśmiechnęła się złośliwie. – Hoho, szybki jest…
-
Myślisz, że oni na serio…? – jęknął depresyjnie blondyn.
- No
a co! Jak myślisz, co kobieta i mężczyzna mogą robić w jednym łóżku? – spytała,
jakby to była oczywista oczywistość.
-
Eeee… No nie wiem… Może spać? – uniósł brwi.
-
Taa, jasne – sarknęła i wróciła do łazienki. W końcu była jeszcze w piżamie,
więc wypadałoby się w końcu ubrać.
Ed powoli otwierał oczy. Od razu
poczuł okropny ból głowy. Przez dobrą chwilę nie mógł przypomnieć sobie, co się
wczoraj stało i w sumie, pamiętał tylko urywki. Dopiero potem zauważył, że
Winry śpi obok niego, co zdziwiło go tak bardzo, że spadł z łóżka. A trzask z
kolei obudził dziewczynę. Przetarła ona oczy, próbując ustalić, co się
aktualnie dzieje. Kiedy tylko zobaczyła blondyna, jej twarz pokryła się
ogromnym, szkarłatnym rumieńcem. Przypomniała sobie, co się działo wczoraj i
nie miała pomysłu na to, jak z nim teraz normalnie rozmawiać. No bo on ją… i
tego… chciał potem też…! To było żenujące!
-
W-Winry… - zaczął Ed. – Co ty tu robisz? Po co do mnie przyszłaś? – zapytał, a
dziewczyna oniemiała.
- JA
do ciebie przyszłam?! – zbulwersowała się.
- A
co, sam cię tu przyniosłem?! – odparł zdezorientowany.
-
Nie pamiętasz, idioto?! – warknęła.
-
Czego niby? – nie rozumiał. Winry spojrzała na niego z niedowierzaniem. On
naprawdę wszystko zapomniał…
- Nieważne
– burknęła zła i zeszła z łóżka, a kiedy chciała wyjść z pokoju, Ed chwycił ją
za ramię.
-
Powiesz mi, o co chodzi? – zapytał, wpatrując się w nią uporczywie.
-
Przypomnij sobie – warknęła i wyszła, wyrywając mu się z uścisku. A on
oczywiście dalej nie ogarniał, co takiego się stało.
Po jakichś trzydziestu minutach
oboje siedzieli w kuchni i jedli w ciszy przygotowane przez siebie śniadanie.
Blondynka nie uraczyła chłopaka nawet spojrzeniem, a ten nie wiedział, co
takiego zrobił, że zasłużył sobie na takie traktowanie ze strony przyjaciółki.
Pierwszy raz od dwudziestu lat była na niego tak śmiertelnie obrażona, a on nie
wiedział, czemu!
-
Winry… - zaczął niepewnie, ale ona dalej uparcie wpatrywała się w gazetę
zapełnioną znakami, których i tak nie rozumiała. Najwyraźniej nie miała zamiaru
się do niego odzywać. Już chciał coś dodać, kiedy rozległo się pukanie, a zaraz
potem do domu weszli Al i May. Jego młodszy brat wydawał się być trochę
skrępowany, natomiast jego dziewczyna wręcz przeciwnie – rzucała Edowi wymowne
spojrzenia i uśmieszki, przez które dostawał gęsiej skórki.
-
Witam, szanowanego szwagra – przywitała się z ironią. – Oraz moją szwagierkę –
zwróciła się do Winry, już normalnym tonem, a ona wytrzeszczyła oczy.
- Yo
– odezwał się Al. – Przyszedłem porozmawiać – powiedział do brata.
- To
chyba nie najlepsza pora… - jęknął. – Widzę, że to dość poważne, więc…
-
…Więc pogadamy teraz – młodszy Elric usiadł naprzeciw brata. Z kolei May
porwała Winry i wyszły na zewnątrz.
- No
to o co chodzi? – westchnął, popijając łyk z kubka herbaty.
-
Zapytam wprost: spałeś z Winry? – automatycznie cały napój znalazł się na
podłodze, a Ed starał się nie umrzeć przez uduszenie.
-
Czy co robiłem z Winry?! – krzyknął.
-
Nie pluj na mnie – jęknął Al, wycierając swoją twarz.
- To
nie wygaduj takich bzdur! – znowu się wydarł. – Niby ja miałbym z nią spać?!
Pogięło cię do końca?! Skąd ci to w ogóle do głowy wlazło?
-
Rano przyszedłem, żeby cię obudzić i zobaczyłem was w jednym łóżku – odparł
spokojnie. – Sam sobie dopowiedz, co pomyślałem.
-
Ale kiedy ja sam nie mam pojęcia, jak to się stało!
-
Jak to: nie masz pojęcia, jak to się stało? – Al spojrzał na niego z depresją.
- No
po prostu. Pamiętam tylko, że wracałem do domu, a potem… A potem obudziłem się
koło Winry… - stwierdził, a jego brat plasnął się w czoło. Gorszej sytuacji już
chyba nie mógł stworzyć.
- A
myślałem, że nie jesteś idiotą…
-
Coś ty powiedział?!
Tymczasem Winry i May siedziały
sobie w jakiejś restauracji. Blondynka opowiadała koleżance o wszystkim, co
zdarzyło się poprzedniej nocy. I bynajmniej, nie cieszyła się z tego – była
wręcz wściekła na Eda za to, że o wszystkim zapomniał. Najpierw ją całuje i
zachowuje się, jakby był nie wiadomo, kim, a potem mówi jej, że nic nie
pamięta! On naprawdę jest WIELKIM idiotą.
-
Hmm~ Czyli tak to było… - powiedziała May, po wysłuchaniu całej tej historii. –
No trudno się z tobą nie zgodzić, ale z drugiej strony… Nie oznacza to, że on
cię po prostu kocha? – uniosła brwi. Nie miała zamiaru bronić Eda; raczej się z
niego wyśmiewać i robić mu na złość, ale tyle pomóc mogła. – No bo wiesz,
ludzie pijani zawsze mówią to, co mają na myśli, nie? Ewentualnie robią, jak
Ed. Rozumiem, że jest wściekła – na twoim miejscu też bym była, ale powinnaś
się też trochę cieszyć, nie? – uniosła brwi.
-
Tak, ale mimo wszystko… - burknęła. – Mam ochotę wyzwać go od największych
debili i idiotów świata – warknęła.
- No
to tak zrób – dziewczyna się uśmiechnęła. – Ale koniecznie mnie wtedy zawołaj,
chcę widzieć jego uroczo zdezorientowaną minkę – dodała. Już się nie mogła
doczekać tej ich rozmowy.
-
Uwielbiasz go denerwować, co? – zaśmiała się Winry.
-
Oczywiście! To zabawne – skinęła głową wesoło. – No więc co zrobisz?
-
Jak do jutra nic z tym nie zrobi to mu powiem – westchnęła. – A jak przyjdzie
do mnie, to najpierw go zwyzywam, a potem… nie wiem, zależnie od tego, co powie
– dodała.
~*~
No więc tak: pierwotnie rozdział ten miał być dłuższy. O wieeele dłuższy... I dlatego go skróciłam ♥ Wiem, że mnie kochacie ^^
W następnej notce będzie kontynuacja tego wspaniałego dla Eda dnia xd
Ach, i na koniec art:
Gdyby nie głupia reakcja Eda, ten poranek mógłby być całkiem przyjemny, prawda? xd
Widzę ten tekst od cb, żeby tytuł traktować jakby mówiła go babcia i co widzę? Babcię Saska! Tą, która dała mu Quo Vadis... ;-; Z resztą jest to teraz moja lektura... I Ogniem i Mieczem. I Krzyżacy. Romeo i Julia, Pan Wołodyjowski, Biblia i wiele, wiele innych starożytnych książek... T^T
OdpowiedzUsuńNie no, ciekawe, ciekawe... Zawsze się zastanawiałam, co Edzio zrobi pod wpływem alkoholu i teraz mam odpowiedź. XD Do tego wchodzę na stronę główną bloggera, aby zobaczyć czy ktoś coś dodał. I ty dodałaś, a przy tym widzę EDA I WINRY TULĄCYCH SIĘ DO SIEBIE I ŚPIĄCYCH W ŁÓŻKU! I sb myślę: Czy Ushio napisała hentaia? O.o. Ale stwierdziłam, że to niewykonalne i zamknęłam temat. XD
W ogóle, Ed to debil... Boże, wszyscy to wiedzą, niech się zmieni...
Ale akcja po wruceniu do domu epicka!
" - Dlaczego przede mną uciekasz? – zapytał płaczliwie blondyn, biegnąc za nią.
- Bo mnie gonisz!"- haha :D Boskie!
Czekam na jakąś scenę dręczenia Edwarda... BUACHACHACHACHA!
Pozdrawiam xD
Wybacz za takie skojarzenia xD Nie pomyślałam o kochanej babuni Uchiha xD
UsuńJa i hentai? Niee, to zjawisko nie występuje w przyrodzie xD Chociaż nie mówię, że Ed i Winry nie... ekhem... zrobią TEGO kiedyś xD
Spokojnie, dręczeniem Eda zajmie się bardzo chętnie May :3 Taka kochająca bratowa to skarb normalnie ♥ xD
Pozdrawiam ^^
Dobra, postarałam się i znalazłam kilka art'ów i gify:
Usuńhttp://1.bp.blogspot.com/-ZcRtp0bFmnc/UknLAbfRByI/AAAAAAAAAJY/3FnpO2n0Ttc/s1600/20.jpg
http://1.bp.blogspot.com/-tZBFRk9v2Mg/UknNi7cjwjI/AAAAAAAAAMM/f8nE2DYxID8/s1600/7.gifv
Hey:D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa notka, świetnie zrobiłaś całą tą sytuację z Edem w roli kochającego pijanego głupka z sklerozą wybiórczą:D
hmmm..dręczenie Eda tego nie można przegapić xxD
Czekam na next:D
Cieszę się, że Ci się spodobało ^^
Usuń...A to wszystko przez jeden art... xD